Odwracam się i
zauważam Brennana.
- Co tu robisz? Nie
jesteś zaproszony. - wypalam szybko. Liczę, że, zapomni co widział.
- Byłem u Mirandy.
Powiedziała mi gdzie Cię znajdę. Ja muszę Cię przeprosić i coś wyjaśnić. -
odpiera, podchodząc bliżej.
- Nie chcę, żebyś mi
coś wyjaśniał. Wynoś się. - pcham go do bramy, ale on jest uparty.
- Będę o nas walczył.
- mówi, patrząc mi prosto w oczy.
- To chyba masz
konkurencję. - rzuca Julia, stając obok mnie.
Razem udaje się nam
wypchnąć Brennana za ogrodzenie. Uśmiechamy się do siebie i przybijamy piątkę.
- Wracamy? -
proponuję, wskazując na wejście.
- Tak. Poprawię zaraz
makijaż i przyjdę do stolika. - odpowiada i kieruje się do toalety.
Idę na główną salę,
gdzie odbywa się bankiet i siadam obok Reny.
- I jak? Zaufała Ci?
- pyta, ściszonym głosem.
- Jakby mogło być
inaczej? - uśmiecham się tajemniczo i nakładamy sobie na talerz krewetkę.
Siostra spogląda na mnie z miną "to nie wegańskie", ale nic nie
komentuje.
Wracamy po bankiecie
do domu. Jest już sporo po drugiej w nocy, a ja jestem padnięta. Ściągam szybko
buty, biżuterię i sukienkę i kładę się od razu do łóżka, chwilę później zasypiając.
Kolejne dni mijają
całkiem spokojnie. Jakoś staramy się dogadywać z Reną. Julia ufa mi już
całkowicie i umówiła się ze mną do klubu w przyszły weekend. Brennan ciągle do
mnie pisze lub dzwoni, ale ja nie mam zamiaru tak szybko mu wybaczyć. Zranił mnie
zbyt mocno.
- Co słychać? -
Daniel wpada do naszego salonu z wielkim bukietem róż.
- Wszystko dobrze. -
odpieram i spoglądam na niego. - Bren Cię przysłał? - pytam, patrząc na kwiaty.
- Nie. To... Prezent.
Ode mnie. - wyciąga rękę i podaje mi upominek.
- Dziękuję. To
naprawdę miłe. - ściskam go serdecznie i idę wstawić róże do wazonu.
Po chwili wracam do
chłopaka i siadam z nim na kanapie.
- Opowiadaj, co tam u
Ciebie. - zachęcam go.
Niby jestem zła na
Benko, ale chcę wiedzieć co u niego, a Saucey najlepiej to wie.
- Wszystko po
staremu. - odpowiada krótko, nie satysfakcjonując mnie tym.
- Aha. - burczę pod
nosem i wstaję. - Muszę się zbierać. Wychodzę dziś z Pierce. - dodaję i
zostawiam go samego.
Jeśli nie chce mówić,
ja nie będę marnować czasu.
- Ale Nia! - woła za mną.
- P****rz się! - pokazuję mu środkowy palec i znikam w pokoju.
Staję przed szafą i
wybieram seksowne, ale wygodne ubrania. Odstawiam się na bóstwo i punktualnie o
7 PM spotykam się z Julią na miejscu. Witamy się poprzez całus w policzek i
ruszamy w głąb klubu. Siadamy przy barze i obserwujemy ludzi, popijając drinka
z arbuzem.
- Myślisz, że
wytwórnia nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostaniesz moją dziewczyną
ponownie? - pyta Pierce, patrząc przed siebie.
- Pewnie tak, ale co
mi tam szkodzi. - odpieram i odwracam ją do siebie.
Zaczynamy się
całować, gdy nagle podchodzi do nas Brennan.
- Nia, ja nie umiem
bez Ciebie żyć. - wypala na jednym oddechu i wypija na raz szklankę whisky. -
Proszę, spróbujmy jeszcze raz. Do trzech razy sztuka. - pada u moich stóp.
- Wstawaj. Straciłeś
już szansę. - zeskakuję z krzesła i idę do toalety.
Cholerna miłość do
niego. Czemu nadal muszę coś do niego czuć.