wtorek, 11 kwietnia 2017

Epilogue


- Trzy razy Nia... - czytam nagłówek z najnowszej gazety.
- Wszędzie piszą o naszym trzykrotnym związku. Trzy razy wybrałem Ciebie. I ten już ostatni, na zawsze. - Benko muska wargami moje usta.
- Taa... I dlatego udzieliłeś im wczoraj wywiadu, gdy wychodziliśmy z klubu, wspominając o trzech moich osobowościach? - podnoszę na niego wzrok.
- Tak wyszło. - rzuca i siada obok mnie.
Wtulam się w niego i czytam dalej. Piszą też o Hey Violet, że wraca na rynek muzyczny z nowym albumem, trasą i wytwórnią oraz o Renie, że randkuje z Robbiem Pickerem.
- Julia Pierce totalnie się załamała i rzuciła pod koła radiowozu, gdy plan sióstr Lovelis dobiegł końca. Dwie córki znanej artystki Any Lovelis wykorzystały jej ufność i skrzywdziły ją ponownie. Jak mówi mam w wywiadzie Nia, każda z nich miała swoje powody, by ją nienawidzić. - czytam mu fragment z kolejnego artykułu.
- Normalnie całe wydanie o Lovelis. Musiałaś wczoraj tyle nabroić? - pyta ze śmiechem i całuje mnie czule. 
Zapominam powoli o wszystkim złym i zaczynam z nim od nowa. Mam nadzieję, że moje trzy skrajne charaktery nie wykończą go i będziemy razem na zawsze.

-----------------
"Tres Veces Nia" justamente llegar a su fin.
Muchas gracias a todos lo que leen <3
Nuevo blog  ---> "Tonight We Run Away"
Te amo <3
Wiki R5er

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

9

Odwracam się i zauważam Brennana.
- Co tu robisz? Nie jesteś zaproszony. - wypalam szybko. Liczę, że, zapomni co widział.
- Byłem u Mirandy. Powiedziała mi gdzie Cię znajdę. Ja muszę Cię przeprosić i coś wyjaśnić. - odpiera, podchodząc bliżej.
- Nie chcę, żebyś mi coś wyjaśniał. Wynoś się. - pcham go do bramy, ale on jest uparty.
- Będę o nas walczył. - mówi, patrząc mi prosto w oczy.
- To chyba masz konkurencję. - rzuca Julia, stając obok mnie.
Razem udaje się nam wypchnąć Brennana za ogrodzenie. Uśmiechamy się do siebie i przybijamy piątkę.
- Wracamy? - proponuję, wskazując na wejście.
- Tak. Poprawię zaraz makijaż i przyjdę do stolika. - odpowiada i kieruje się do toalety.
Idę na główną salę, gdzie odbywa się bankiet i siadam obok Reny.
- I jak? Zaufała Ci? - pyta, ściszonym głosem.
- Jakby mogło być inaczej? - uśmiecham się tajemniczo i nakładamy sobie na talerz krewetkę. Siostra spogląda na mnie z miną "to nie wegańskie", ale nic nie komentuje.

Wracamy po bankiecie do domu. Jest już sporo po drugiej w nocy, a ja jestem padnięta. Ściągam szybko buty, biżuterię i sukienkę i kładę się od razu do łóżka, chwilę później zasypiając.

Kolejne dni mijają całkiem spokojnie. Jakoś staramy się dogadywać z Reną. Julia ufa mi już całkowicie i umówiła się ze mną do klubu w przyszły weekend. Brennan ciągle do mnie pisze lub dzwoni, ale ja nie mam zamiaru tak szybko mu wybaczyć. Zranił mnie zbyt mocno. 

- Co słychać? - Daniel wpada do naszego salonu z wielkim bukietem róż.
- Wszystko dobrze. - odpieram i spoglądam na niego. - Bren Cię przysłał? - pytam, patrząc na kwiaty.
- Nie. To... Prezent. Ode mnie. - wyciąga rękę i podaje mi upominek.
- Dziękuję. To naprawdę miłe. - ściskam go serdecznie i idę wstawić róże do wazonu.
Po chwili wracam do chłopaka i siadam z nim na kanapie.
- Opowiadaj, co tam u Ciebie. - zachęcam go.
Niby jestem zła na Benko, ale chcę wiedzieć co u niego, a Saucey najlepiej to wie.
- Wszystko po staremu. - odpowiada krótko, nie satysfakcjonując mnie tym.
- Aha. - burczę pod nosem i wstaję. - Muszę się zbierać. Wychodzę dziś z Pierce. - dodaję i zostawiam go samego.
Jeśli nie chce mówić, ja nie będę marnować czasu.
- Ale Nia! - woła za mną. 
- P****rz się! - pokazuję mu środkowy palec i znikam w pokoju.
Staję przed szafą i wybieram seksowne, ale wygodne ubrania. Odstawiam się na bóstwo i punktualnie o 7 PM spotykam się z Julią na miejscu. Witamy się poprzez całus w policzek i ruszamy w głąb klubu. Siadamy przy barze i obserwujemy ludzi, popijając drinka z arbuzem.
- Myślisz, że wytwórnia nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostaniesz moją dziewczyną ponownie? - pyta Pierce, patrząc przed siebie.
- Pewnie tak, ale co mi tam szkodzi. - odpieram i odwracam ją do siebie.
Zaczynamy się całować, gdy nagle podchodzi do nas Brennan.
- Nia, ja nie umiem bez Ciebie żyć. - wypala na jednym oddechu i wypija na raz szklankę whisky. - Proszę, spróbujmy jeszcze raz. Do trzech razy sztuka. - pada u moich stóp.
- Wstawaj. Straciłeś już szansę. - zeskakuję z krzesła i idę do toalety. 
Cholerna miłość do niego. Czemu nadal muszę coś do niego czuć.

niedziela, 9 kwietnia 2017

8

Bankiet w Broken City mija całkiem miło. Po posiłku, Adam prosi moją mamę do tańca, więc ja wychodzę na parkiet z tatą. Rena zostaje przy stole z Julią. Obserwuję rozwój wydarzeń z daleka. Zapewne siostra rzuca kilka niemiłych uwag w jej stronę, bo po chwili Pierce wychodzi zapłakana.
- Myślisz, że powinnam za nią iść? - pytam taty, oglądając się za dziewczyną.
- Lepiej tak. - odpiera. - Ja zatańczę z Reną. - dodaję i idzie po nią do stolika.
Ruszam korytarzem szukając Julii, aż w końcu znajduję ją przed budynkiem. Siedzi na jednej z ławek i pali papierosa. Przysiadam się obok i obejmuję ją ramieniem.
Punkt drugi naszego planu. Wzbudzić jej zaufanie, by potem ją skrzywdzić.
- Idź sobie. Wy Lovelis jesteście takie same. - szlocha i rzuca niedopałek przed siebie, po czym zdeptuje go butem.
- Julia, to nie twoja wina, że uległaś Brennanowi. To on jest zły, Ty nie jesteś winna mojemu bólowi. Nie gniewem się już na Ciebie. - szeptam jej do ucha.
- Żartujesz. Nia, zachowałam się okropnie. Powinnaś była mnie zabić na miejscu. - odpiera, podnosząc na mnie wzrok.
- Ale tego nie zrobiłam. Mam jeszcze uczucia. - mówię szybko, przyciskając ją do siebie bliżej.
- Nie musisz mi wybaczać. - wyrywa się i wstaję z miejsca. - Pozwól, że pojadę do domu. Przeproś ode mnie Adama. - dodaje i odwraca się do wyjścia.
- Zaczekaj. - chwytam ją za rękę i przyciągam. - Wiem, to brzmi absurdalnie, ale... Brakuje mi Cię. Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a nawet i kimś więcej. Nim zjawił się Bren byłaś dla mnie najważniejsza. Nie miałam Ci za złe, że po naszym rozstaniu kręciłaś coś z Reną, ale ona miała coś do tego, że my zerwałyśmy. Dlatego Cię wykopano. Wcale nie chodziło o wytwórnię, tylko o uczucia. Chyba mnie rozumiesz? - spoglądam jej prosto w oczy.
W świetle gwiazd, widzę tylko ich blask i to, że kąciki jej ust lekko się unoszą. Nie czekam aż coś odpowie tylko wpijam się w jej usta. 
- Nia? - słyszę zdziwiony głos za plecami, więc się odwracam. Nie wierzę w to, kogo widzę.

sobota, 8 kwietnia 2017

7

Sobota nadchodzi szybko. Rena od samego rana szykuje się, jakby to był co najmniej jej ślub. To tylko zwykłe przyjęcie od Broken City. Trzy godzinki grzecznie przy stole i tyle. Mam tylko nadzieję, że nie zanudzę się tam na śmierć.

- Nia, gotowa? - pyta mama, gdy na zegarze wybija godzina 7PM.
- Tak. - odpowiadam. - Chyba. - dodaję cicho pod nosem i spoglądam na swoje odbicie w lustrze.
Kremowa sukienka do kolan, lekko rozkloszowana na dole i do tego czarne sandałki na koturnie. Delikatny make-up, drobne złote kolczyki i ulubiony łańcuszek z gwiazdką oraz mała czarna torebka. Odgarniam włosy do tyłu i wychodzę z pokoju.
Tata Kenny czeka tam już z mamą Aną. Wyglądają razem naprawdę uroczo. Rena stoi znudzona, grzebiąc w telefonie, a jej wyblakłe różowe włosy opadają na twarz. Srebna obcisła sukienka, czarne szpilki i czarna torebka, mocny makijaż i za duza ilość perfum. Stara się wyglądać seksownie, ale prędzej zrobi z siebie pośmiewisko.
- Możemy iść. - oznajmiam, schodząc po schodach.
Wsiadamy do samochodu taty i ruszamy w stronę budynku wytwórni. Zapowiada się ciekawy wieczór.

Wchodzimy do budynku wytwórni.
- Witam śliczne panie i szanownego pana. - Adam kłania się nisko. - Zapraszam do stolika. - rusza przodem. - Będzie jeszcze kilka osób, w tym nasza nowa artystka. - dodaję i odsuwa naszej mamie krzesło, a następnie mi i Renie. - Zaraz wracam. Idę witać pozostałych gości. - mówi z uśmiechem i znika w długim korytarzu.
Rozglądam się dookoła. Piękne, skromne dekoracje i zastawa. Ludzie ubrani różnie, jedni elegancko, drudzy mniej oficjalnie.
Kwadrans później wraca Adam i prowadzi ze sobą średniego wzrostu dziewczynę. Czarne loki opadają jej na ramiona, a granatowa sukienka do kolan, podkreśla jej talię.
- Poznajcie Julię Pierce. - przedstawia ją, a my spoglądamy na siebie z Reną. Zmieniła się od naszego ostatniego spotkania.
- My już się znamy. - oznajmiam, wymuszając uśmiech.
Jestem na nią cholernie wściekła. Zabrała mi Brennana.
- I nie jest to miła znajomość. - dorzuca Rena, posyłając Pierce pełne nienawiści spojrzenie.
- Postarajcie się być dla niej miłe choć dzisiaj. - tata Kenny szepta w naszą stronę.
W tym czasie, Watts, jak na dżentelmena przystało, odsuwa Julii krzesło, a dopiero potem sam zajmuje miejsce.
- Chciałbym wznieść toast za dzisiejsze spotkanie. - wstaje z kieliszkiem, więc także to robimy. - Jest ono wyjątkowe. Możemy poznać utalentowane córki naszej cudownej Any oraz naszą nową artystkę Julię. Życzę udanej zabawy. Na zdrowie! - stukamy się kieliszkami, a następnie upijamy trochę alkoholu.
Po krótkim toaście wynajęci kelnerzy przynoszą pieczeń z dzika oraz wegańską sałatkę dla Reny. Jemy, rozmawiając o muzyce, gdy nagle siostra sztura mnie łokciem w bok.
- O co chodzi? - pytam ściszonym głosem, pochylając się bliżej niej.
- Umilmy jej wieczór. - szepta, wskazując wzrokiem na Julię.
- Tylko jak?  - jestem ciekawa jej pomysłu.
- Nie szeptajcie tam sobie. To nie wypada w towarzystwie. - ojciec upomina nas.
- Okay, okay. - odpowiadam i wstaję od stołu. - Idę tylko do toalety. - kieruję się do łazienki.
Akurat to pomieszczenie jest najbogatsze w tej wytwórni. Posadzka wysadzana drogimi kamieniami, porcelanowe toalety i umywalki oraz wielkie lustra w złotych ramach. 
Rena przychodzi po chwili i omawiamy szczegóły dzisiejszego wieczoru. Każda z nas ma swoje powody, by nienawidzić Pierce.

piątek, 7 kwietnia 2017

6

- Nia, kochanie. - mama delikatnie sztura mnie w ramię.
Otwieram oczy i spoglądam na nią. Byłam tak zmęczona całą tą sytuacją i płaczem, że zasnęłam na podłodze w korytarzu.
- Mamo? Która godzina? - pytam, wstając i poprawiam włosy.
- Po jedenastej wieczorem. - odpiera, zdejmując biżuterię.
W tym momencie tata Kenny wchodzi do domu z Reną na rękach.
- Przywiozłem Pyrenę. Jest totalnie pijana. - oznajmia i kładzie ją na kanapie w salonie.
- Popsuła Wam wieczór, co? - patrzę na nich, powstrzymując się od śmiechu. Rano pewnie równo się jej dostanie.
- Nie. Przedstawienie w teatrze i tak było nudne. - odpiera ojciec, a matka piorunuje go wzrokiem. - No co Ana? To było nudne, chociaż to "jedna z najlepszych sztuk". - dodaje, rysując w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
- Myślę, że nie nudne, co źle zagrane. - mama przewraca oczami. - Czytałam scenariusz, bo to mój dobry kumpel. Czasami aktorzy po prostu są do bani.
- Wiecie co, idę spać. - rzucam i kieruję się do swojego pokoju.
Przez chwilę słyszę jeszcze jak rodzice robią posiłek i biorą prysznic, aż nastaje cisza. Drzwi mojej sypialni lekko się uchylają.
- Nia, śpisz? - mama wchodzi i siada na brzegu mojego łóżka.
- Nie śpię. Nie umiem zasnąć. - odpowiadam i podnoszę się nieco. Zapalam lampkę stojącą na stoliku.
- Chciałam porozmawiać. Wiem, że jest późno, ale chcę to wyjaśnić. - zaczyna spokojnie.
- Nie ma co wyjaśniać. - odwracam wzrok w drugą stronę.
- Nia, proszę. Posłuchaj mnie przez chwilę. -  chwyta moją dłoń. - Nic mnie nie łączy z Brennanem. Przyznaję, nieco flirtowaliśmy, ale to nic nie znaczy. Nie zrobiłabym Ci czegoś takiego, córuś...
- Ale zrobiłaś. Spaliście ze sobą, co? - spoglądam na nią ze złością.
- Nie. Szatania, ja wiem, że go kochasz i dlatego nie. Okay, jestem jaka jestem, ale nie skrzywdziłbym Cię. Kocham Cię, mała. - obejmuje mnie ramieniem.
Nie umiem się dłużej na nią gniewać. Wtulam się w nią mocniej.
- Ja też Cię kocham, mamo. - cmokam ją w policzek. - Zostaniesz przy mnie przez noc? - pytam szeptem.
- Pewnie. Ojciec czuwa przy Renie. - odpowiada i gasi lampkę. - Dobranoc. - całuje mnie w czoło i kładzie się obok mnie, przytulając do siebie. 
- Dobranoc. - mówię bezgłośnie i zamykam oczy. Próbuję zasnąć, choć ciągle przypominają mi się wydarzenia z dzisiaj.

czwartek, 6 kwietnia 2017

5

Wracam do domu szczęśliwa w towarzystwie Pierce.
- Może wpadniesz na kolację? - proponuję, odkluczając drzwi.
Tak jak myślałam, nikogo nie ma w domu. Rena pewnie znowu pojechała zamęczać Casey'a, a matka wybyła gdzieś z ojcem lub, co gorsza, kochankiem.
- Jeśli to nie problem. - odpiera z uśmiechem Julia.
Przekraczamy próg domu, zostawiamy zakupy w salonie i idziemy do kuchni.
- Na co masz ochotę? Sałatka, pizza... - rzucam kilka nazw dań, na które akurat mam składniki.
- Może sałatkę. - odpowiada i pomaga mi wszystko przygotować. - W ogóle to ostatnio przeżyłam miłosny zawód... - zaczyna mi opowiadać, jak to chłopak tylko się nią zabawił.
- Serio współczuję. U mnie też nie wygląda to kolorowo. Brennan mnie zdradza i to z kim... - wzdycham cicho. Boli mnie to co zrobił. - Z moją matką, rozumiesz? Moją matką. - łapię ją za ramiona, lekko potrząsając. - A żeby tego było mało... Zerwał ze mną. Po prawie pięciu latach... - zaciskam oczy aby się nie rozpłakać, opierając się o kuchenny blat.
- Dupek z niego. Najchętniej to bym go zabiła. Skrzywdzić moją przyjaciółkę. - mówi, a w jej głosie słychać złość.
Od kiedy ją znam, gdy ktoś skrzywdził bliską jej osobę, zawsze reagowała gwałtownie. Z jednej strony miła, serdeczna i kochana, a z drugiej agresywna, oschła i skłonna kogoś zabić. Cała Pierce.
W tym momencie ktoś puka do drzwi.
- Otworzę! - woła dziewczyna, zdejmując fartuch i znika w przedpokoju.
Wystawiam głowę zza ściany i zerkam kto to taki.
- Brennan? Ona nie chce Cię widzieć. - słyszę z jaką nienawiścią się do niego odzywa.
- Nie będziesz mi przeszkadzać. Jesteś nic nie warta, Pierce. Żałuję tamjej nocy... - odpowiada jej równie złośliwie, a ja czuję jakby ktoś wbił mi nóż prosto w serce.
Nie spodziewałam się, że Julia mogłaby zrobić mi coś takiego. Chociaż to wyjaśnia wszystko. Przespała się z nim, wyrównując w ten sposób rachunek. Ja jej nie obroniłam, ona zabrała mi miłość.
- Czemu? Brennan? Julia? Czemu? - patrzę na nich zaszklonymi oczami. - Czemu? - powtarzam, przełykając głośno ślinę.
- Nia, to da się jakoś wyjaśnić. - zaczyna Pierce, ale nie mam ochoty na jej "tłumaczenie". 
Rzucam w nią jej zakupami i wypycham ich obu za drzwi. Osuwam się po ścianie, chowając twarz w dłonie. Łzy rozmazują mój makijaż. Kolejna osoba, na której się zawiodłam. Myślałam, że wszystko się teraz ułoży, bo mam kogoś, komu mogę ufać, a jednak... Julia jest równie fałszywa jak reszta ludzi. W dzisiejszym świecie trudno jest znaleźć kogoś uczciwego, na kogo można zawsze liczyć.

środa, 5 kwietnia 2017

4

Rankiem schodzę zaspana po schodach, gdy do moich uszu dobiega głos Brennana.
- Pani Ano, jest pani niesamowita. - mówi chłopak.
Zakradam się do kuchni i chowam się za ścianą przy wejściu. Obserwuję ich dalej.
- Oh Brennnan, to niegrzeczne. - matka zagryza seksownie wargę, opierając się o blat kuchenny. - Takie propozycje... Oh, Bren... - szczypie go w pośladek.
- Ależ to normalne, że prawdziwy mężczyzna lubi dojrzałe kobiety. - kokietuje ją, jak kiedyś mnie. - Niech się już pani tak nie opiera. - pochyla się i całuje ją w usta
Co za dupek, zostawił mnie dla matki. Dla mojej własnej matki.
- A tu co za romanse!? Brennan!? - pewnym krokiem przekraczam próg pomieszczenia. - A więc to tak!? Co za c*** z Ciebie! - wymierzam mu siarczysty policzek. - A Ty!? Nie jesteś już moją matką! - ją także uderzam i z łzami w oczach, rzucam się biegiem do swojego pokoju.
Dwie najbliższe mi osoby... Nie wierzę, że byli w stanie zrobić mi coś takiego. Własna matka i były chłopak...
Wskakuję na swoje łóżko, chowając twarz w pościele, ze złością zaczynam uderzać pięściami o poduszki. Fvck, fvck, fvck.

Chwilę po trzeciej zaczynam się ogarniać. Zapomniałabym o spotkaniu, gdyby ta osoba nie napisała SMS-a czy jest ono aktualne. Otwieram szafę i wyciągam z niej ulubione czarne dżinsy z dziurami na kolanach, a do tego bordowy sweter. Szybko się przebieram, rozczesuję włosy i nakładam delikatny make-up. Wciągam na nogi botki, narzucam na ramiona skórzaną kurtkę, zabieram małą torebkę, gdzie mam telefon, dokumenty i klucze, a następnie wychodzę. Idę do galerii spacerem, nie mam ochoty stać w korkach. Jestem na miejscu kwadrans przed czasem, więc siadam na brzegu fontanny przed głównym wejściem. Rozglądam się po okolicy, szukając tej osoby, gdy nagle zauważam Julię Pierce. Uśmiechnięta dziewczyna podchodzi do mnie i ściska serdecznie.
- Miło Cię widzieć, Nia. - mówi z radością w głosie.
- Ciebie też Julia. Tyle czasu... Prawie pięć lat Cię nie widziałam. - odpieram i ruszam z dziewczyną do wnętrza galerii.
- Racja. A jeśli chodzi o nas... - zaczyna nerwowo nawijać pasemko swoich bladofioletowych włosów na palec. - Znowu możemy się przyjaźć. - kończy, spoglądając na mnie niepewnie.
- Naprawdę? To wspaniale. - przytulam ją mocno. - Przepraszam, że nic wtedy nie zrobiłam... Mogłam się za Tobą wstawić w wytwórni... - wypowiadam słowa szybko, nieco niewyraźnie.
- Jest okay. Już zapomniałam o tym co złe. - kładzie mi rękę na ramieniu. - Zawsze wiedziałam, że jesteś spoko. - dodaje i otacza mnie ramieniem. 
Uśmiecham się. Wewnętrzne ja w końcu jest spokojne. Straciłam mamę, siostrę i chłopaka, ale odzyskałam przyjaciółkę. Może jednak los nie jest dla mnie taki zły?