Bankiet w Broken City
mija całkiem miło. Po posiłku, Adam prosi moją mamę do tańca, więc ja wychodzę
na parkiet z tatą. Rena zostaje przy stole z Julią. Obserwuję rozwój wydarzeń z
daleka. Zapewne siostra rzuca kilka niemiłych uwag w jej stronę, bo po chwili
Pierce wychodzi zapłakana.
- Myślisz, że
powinnam za nią iść? - pytam taty, oglądając się za dziewczyną.
- Lepiej tak. -
odpiera. - Ja zatańczę z Reną. - dodaję i idzie po nią do stolika.
Ruszam korytarzem
szukając Julii, aż w końcu znajduję ją przed budynkiem. Siedzi na jednej z
ławek i pali papierosa. Przysiadam się obok i obejmuję ją ramieniem.
Punkt drugi naszego
planu. Wzbudzić jej zaufanie, by potem ją skrzywdzić.
- Idź sobie. Wy
Lovelis jesteście takie same. - szlocha i rzuca niedopałek przed siebie, po
czym zdeptuje go butem.
- Julia, to nie twoja
wina, że uległaś Brennanowi. To on jest zły, Ty nie jesteś winna mojemu bólowi.
Nie gniewem się już na Ciebie. - szeptam jej do ucha.
- Żartujesz. Nia,
zachowałam się okropnie. Powinnaś była mnie zabić na miejscu. - odpiera,
podnosząc na mnie wzrok.
- Ale tego nie
zrobiłam. Mam jeszcze uczucia. - mówię szybko, przyciskając ją do siebie
bliżej.
- Nie musisz mi
wybaczać. - wyrywa się i wstaję z miejsca. - Pozwól, że pojadę do domu.
Przeproś ode mnie Adama. - dodaje i odwraca się do wyjścia.
- Zaczekaj. - chwytam
ją za rękę i przyciągam. - Wiem, to brzmi absurdalnie, ale... Brakuje mi Cię.
Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a nawet i kimś więcej. Nim zjawił
się Bren byłaś dla mnie najważniejsza. Nie miałam Ci za złe, że po naszym
rozstaniu kręciłaś coś z Reną, ale ona miała coś do tego, że my zerwałyśmy.
Dlatego Cię wykopano. Wcale nie chodziło o wytwórnię, tylko o uczucia. Chyba
mnie rozumiesz? - spoglądam jej prosto w oczy.
W świetle gwiazd,
widzę tylko ich blask i to, że kąciki jej ust lekko się unoszą. Nie czekam aż
coś odpowie tylko wpijam się w jej usta.
- Nia? - słyszę
zdziwiony głos za plecami, więc się odwracam. Nie wierzę w to, kogo widzę.
To pewnie Brennan przylazł...
OdpowiedzUsuńNia i Rena są naprawdę mściwe. Zobaczymy czy im się uda.
Pozdrowionka ;)