sobota, 8 kwietnia 2017

7

Sobota nadchodzi szybko. Rena od samego rana szykuje się, jakby to był co najmniej jej ślub. To tylko zwykłe przyjęcie od Broken City. Trzy godzinki grzecznie przy stole i tyle. Mam tylko nadzieję, że nie zanudzę się tam na śmierć.

- Nia, gotowa? - pyta mama, gdy na zegarze wybija godzina 7PM.
- Tak. - odpowiadam. - Chyba. - dodaję cicho pod nosem i spoglądam na swoje odbicie w lustrze.
Kremowa sukienka do kolan, lekko rozkloszowana na dole i do tego czarne sandałki na koturnie. Delikatny make-up, drobne złote kolczyki i ulubiony łańcuszek z gwiazdką oraz mała czarna torebka. Odgarniam włosy do tyłu i wychodzę z pokoju.
Tata Kenny czeka tam już z mamą Aną. Wyglądają razem naprawdę uroczo. Rena stoi znudzona, grzebiąc w telefonie, a jej wyblakłe różowe włosy opadają na twarz. Srebna obcisła sukienka, czarne szpilki i czarna torebka, mocny makijaż i za duza ilość perfum. Stara się wyglądać seksownie, ale prędzej zrobi z siebie pośmiewisko.
- Możemy iść. - oznajmiam, schodząc po schodach.
Wsiadamy do samochodu taty i ruszamy w stronę budynku wytwórni. Zapowiada się ciekawy wieczór.

Wchodzimy do budynku wytwórni.
- Witam śliczne panie i szanownego pana. - Adam kłania się nisko. - Zapraszam do stolika. - rusza przodem. - Będzie jeszcze kilka osób, w tym nasza nowa artystka. - dodaję i odsuwa naszej mamie krzesło, a następnie mi i Renie. - Zaraz wracam. Idę witać pozostałych gości. - mówi z uśmiechem i znika w długim korytarzu.
Rozglądam się dookoła. Piękne, skromne dekoracje i zastawa. Ludzie ubrani różnie, jedni elegancko, drudzy mniej oficjalnie.
Kwadrans później wraca Adam i prowadzi ze sobą średniego wzrostu dziewczynę. Czarne loki opadają jej na ramiona, a granatowa sukienka do kolan, podkreśla jej talię.
- Poznajcie Julię Pierce. - przedstawia ją, a my spoglądamy na siebie z Reną. Zmieniła się od naszego ostatniego spotkania.
- My już się znamy. - oznajmiam, wymuszając uśmiech.
Jestem na nią cholernie wściekła. Zabrała mi Brennana.
- I nie jest to miła znajomość. - dorzuca Rena, posyłając Pierce pełne nienawiści spojrzenie.
- Postarajcie się być dla niej miłe choć dzisiaj. - tata Kenny szepta w naszą stronę.
W tym czasie, Watts, jak na dżentelmena przystało, odsuwa Julii krzesło, a dopiero potem sam zajmuje miejsce.
- Chciałbym wznieść toast za dzisiejsze spotkanie. - wstaje z kieliszkiem, więc także to robimy. - Jest ono wyjątkowe. Możemy poznać utalentowane córki naszej cudownej Any oraz naszą nową artystkę Julię. Życzę udanej zabawy. Na zdrowie! - stukamy się kieliszkami, a następnie upijamy trochę alkoholu.
Po krótkim toaście wynajęci kelnerzy przynoszą pieczeń z dzika oraz wegańską sałatkę dla Reny. Jemy, rozmawiając o muzyce, gdy nagle siostra sztura mnie łokciem w bok.
- O co chodzi? - pytam ściszonym głosem, pochylając się bliżej niej.
- Umilmy jej wieczór. - szepta, wskazując wzrokiem na Julię.
- Tylko jak?  - jestem ciekawa jej pomysłu.
- Nie szeptajcie tam sobie. To nie wypada w towarzystwie. - ojciec upomina nas.
- Okay, okay. - odpowiadam i wstaję od stołu. - Idę tylko do toalety. - kieruję się do łazienki.
Akurat to pomieszczenie jest najbogatsze w tej wytwórni. Posadzka wysadzana drogimi kamieniami, porcelanowe toalety i umywalki oraz wielkie lustra w złotych ramach. 
Rena przychodzi po chwili i omawiamy szczegóły dzisiejszego wieczoru. Każda z nas ma swoje powody, by nienawidzić Pierce.

1 komentarz:

  1. Już czekam co takiego one wymyślą...
    Dwie Loveliski = podwójna zemsta! ;)
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń