wtorek, 4 kwietnia 2017

3

Siadam na ławce w parku i obserwuję ludzi. Każdy jest zabiegany, zajęty. No i jestem ja. Sama, samotna, zapłakana. To wszystko mnie przerasta. Zdrada Brennana, zachowanie Reny... Mam już dość.

Ocieram ostatnią łzę spod oka i wstaję. Chciałam wszystko sobie przemyśleć, ułożyć, ale to tylko pogorszyło sytuację. Wracam do domu i od wejścia słyszę rozmowę mamy i naszego serdecznego przyjaciela Adama Watts. Mężczyzna wyraźnie podrywa moją matkę, korzystając z okazji, że nigdy nie pobrała się z naszym ojcem Kennym.
- Broken City organizuje przyjęcie. Chciałbym abyś przyszła z rodziną. - oznajmia i odpija łyk kawy z filiżanki.
- To bardzo miłe z ich strony. Pogadam zaraz z Kenny... - matka zaczyna odpowiedź, ale Watts przerywa jej pocałunkiem.
Wchodzę do kuchni, odchrząkując głośno.
- Dzień dobry. - rzucam z uśmiechem, choć w głębi duszy jestem cholernie smutna.
- O, Nia. Witaj. - Adam całuje mnie w dłoń. - Wytwórnia organizuje imprezę, chcę abyś przyszła z mamą. - dodaje, siadając na miejscu.
- Zastanowię się. Mam ostatnio gorszy okres w swoim życiu. - odpowiadam, zaglądając do lodówki.
- Nie daj się prosić. Wszyscy chcą poznać utalentowane córki Any. - spogląda na mnie tym swoim uwodzicielskim spojrzeniem. Flirciarz z niego niemożliwy.
- Mówiłam, że się zastanowię. - odburkuję nieco już zła i wyciągam z lodówki batona czekoladowego. - A tak w ogóle to kiedy to?
- Za tydzień, w sobotę. Obowiązuje Was sukienka, tak dla jasności. - odpiera, popijając kawę.
- Chyba akurat nie mam planów. Zobaczymy. - kończę temat i idę do swojego pokoju. Siadam na łóżku z laptopem i szukam w internecie jakieś eleganckiej sukienki.
- Można? - pyta Rena, wchodząc do mojego pokoju.
- Nie. - odzywam się ze złością w głosie.
- Nia, ja chciałam porozmawiać... - zaczyna, poprawiając swoją przykrótkawą, tiulową spódniczkę.
- Nie mamy o czym. Nie poznaję Cię, tak się zmieniłaś. Wyjdź już, zabierasz mi powietrze. - rzucam złośliwie i przestaję zwracać na nią uwagę.
- Ale Ty jesteś egoistyczna. Powiem tacie Kennemu, to Cię wydziedziczy przynajmniej. - odwraca się na pięcie i wychodzi.
- A weź się...  - burczę pod nosem kilka obelg, choć ona i tak już ich nie słyszy.

Wieczorem dostaję SMS-a z nieznanego numeru. Ktoś chce się ze mną spotkać, jutro o 16 w galerii handlowej. Początkowo mam wątpliwości, czy dobrze postępuję, ale ostatecznie zgadzam się. Mam przeczucie, że to osoba z mojej przeszłości, całkiem niegroźna. Wzdycham cicho i kładę się na łóżku. Wpatruję się w sufit, nucąc pod nosem jedną z piosenek, które pomagają mi się wyciszyć. Nie mija chwila, gdy zasypiam.

1 komentarz:

  1. Ciekawe kto tam się chce z nią umówić...
    Kto może być tak zdesperowany... ;)
    Pozdrawiam i czekam już jutro na next.

    OdpowiedzUsuń