poniedziałek, 10 kwietnia 2017

9

Odwracam się i zauważam Brennana.
- Co tu robisz? Nie jesteś zaproszony. - wypalam szybko. Liczę, że, zapomni co widział.
- Byłem u Mirandy. Powiedziała mi gdzie Cię znajdę. Ja muszę Cię przeprosić i coś wyjaśnić. - odpiera, podchodząc bliżej.
- Nie chcę, żebyś mi coś wyjaśniał. Wynoś się. - pcham go do bramy, ale on jest uparty.
- Będę o nas walczył. - mówi, patrząc mi prosto w oczy.
- To chyba masz konkurencję. - rzuca Julia, stając obok mnie.
Razem udaje się nam wypchnąć Brennana za ogrodzenie. Uśmiechamy się do siebie i przybijamy piątkę.
- Wracamy? - proponuję, wskazując na wejście.
- Tak. Poprawię zaraz makijaż i przyjdę do stolika. - odpowiada i kieruje się do toalety.
Idę na główną salę, gdzie odbywa się bankiet i siadam obok Reny.
- I jak? Zaufała Ci? - pyta, ściszonym głosem.
- Jakby mogło być inaczej? - uśmiecham się tajemniczo i nakładamy sobie na talerz krewetkę. Siostra spogląda na mnie z miną "to nie wegańskie", ale nic nie komentuje.

Wracamy po bankiecie do domu. Jest już sporo po drugiej w nocy, a ja jestem padnięta. Ściągam szybko buty, biżuterię i sukienkę i kładę się od razu do łóżka, chwilę później zasypiając.

Kolejne dni mijają całkiem spokojnie. Jakoś staramy się dogadywać z Reną. Julia ufa mi już całkowicie i umówiła się ze mną do klubu w przyszły weekend. Brennan ciągle do mnie pisze lub dzwoni, ale ja nie mam zamiaru tak szybko mu wybaczyć. Zranił mnie zbyt mocno. 

- Co słychać? - Daniel wpada do naszego salonu z wielkim bukietem róż.
- Wszystko dobrze. - odpieram i spoglądam na niego. - Bren Cię przysłał? - pytam, patrząc na kwiaty.
- Nie. To... Prezent. Ode mnie. - wyciąga rękę i podaje mi upominek.
- Dziękuję. To naprawdę miłe. - ściskam go serdecznie i idę wstawić róże do wazonu.
Po chwili wracam do chłopaka i siadam z nim na kanapie.
- Opowiadaj, co tam u Ciebie. - zachęcam go.
Niby jestem zła na Benko, ale chcę wiedzieć co u niego, a Saucey najlepiej to wie.
- Wszystko po staremu. - odpowiada krótko, nie satysfakcjonując mnie tym.
- Aha. - burczę pod nosem i wstaję. - Muszę się zbierać. Wychodzę dziś z Pierce. - dodaję i zostawiam go samego.
Jeśli nie chce mówić, ja nie będę marnować czasu.
- Ale Nia! - woła za mną. 
- P****rz się! - pokazuję mu środkowy palec i znikam w pokoju.
Staję przed szafą i wybieram seksowne, ale wygodne ubrania. Odstawiam się na bóstwo i punktualnie o 7 PM spotykam się z Julią na miejscu. Witamy się poprzez całus w policzek i ruszamy w głąb klubu. Siadamy przy barze i obserwujemy ludzi, popijając drinka z arbuzem.
- Myślisz, że wytwórnia nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostaniesz moją dziewczyną ponownie? - pyta Pierce, patrząc przed siebie.
- Pewnie tak, ale co mi tam szkodzi. - odpieram i odwracam ją do siebie.
Zaczynamy się całować, gdy nagle podchodzi do nas Brennan.
- Nia, ja nie umiem bez Ciebie żyć. - wypala na jednym oddechu i wypija na raz szklankę whisky. - Proszę, spróbujmy jeszcze raz. Do trzech razy sztuka. - pada u moich stóp.
- Wstawaj. Straciłeś już szansę. - zeskakuję z krzesła i idę do toalety. 
Cholerna miłość do niego. Czemu nadal muszę coś do niego czuć.

1 komentarz:

  1. Ona go jednak kocha!
    Już nie mogę się doczekać co dalej.
    Buziaki i czekam :)

    OdpowiedzUsuń