Rankiem schodzę
zaspana po schodach, gdy do moich uszu dobiega głos Brennana.
- Pani Ano, jest pani
niesamowita. - mówi chłopak.
Zakradam się do
kuchni i chowam się za ścianą przy wejściu. Obserwuję ich dalej.
- Oh Brennnan, to
niegrzeczne. - matka zagryza seksownie wargę, opierając się o blat kuchenny. -
Takie propozycje... Oh, Bren... - szczypie go w pośladek.
- Ależ to normalne,
że prawdziwy mężczyzna lubi dojrzałe kobiety. - kokietuje ją, jak kiedyś mnie.
- Niech się już pani tak nie opiera. - pochyla się i całuje ją w usta
Co za dupek, zostawił
mnie dla matki. Dla mojej własnej matki.
- A tu co za
romanse!? Brennan!? - pewnym krokiem przekraczam próg pomieszczenia. - A więc
to tak!? Co za c*** z Ciebie! - wymierzam mu siarczysty policzek. - A Ty!? Nie
jesteś już moją matką! - ją także uderzam i z łzami w oczach, rzucam się
biegiem do swojego pokoju.
Dwie najbliższe mi
osoby... Nie wierzę, że byli w stanie zrobić mi coś takiego. Własna matka i
były chłopak...
Wskakuję na swoje
łóżko, chowając twarz w pościele, ze złością zaczynam uderzać pięściami o
poduszki. Fvck, fvck, fvck.
Chwilę po trzeciej
zaczynam się ogarniać. Zapomniałabym o spotkaniu, gdyby ta osoba nie napisała
SMS-a czy jest ono aktualne. Otwieram szafę i wyciągam z niej ulubione czarne
dżinsy z dziurami na kolanach, a do tego bordowy sweter. Szybko się przebieram,
rozczesuję włosy i nakładam delikatny make-up. Wciągam na nogi botki, narzucam
na ramiona skórzaną kurtkę, zabieram małą torebkę, gdzie mam telefon, dokumenty
i klucze, a następnie wychodzę. Idę do galerii spacerem, nie mam ochoty stać w
korkach. Jestem na miejscu kwadrans przed czasem, więc siadam na brzegu
fontanny przed głównym wejściem. Rozglądam się po okolicy, szukając tej osoby,
gdy nagle zauważam Julię Pierce. Uśmiechnięta dziewczyna podchodzi do mnie i
ściska serdecznie.
- Miło Cię widzieć,
Nia. - mówi z radością w głosie.
- Ciebie też Julia.
Tyle czasu... Prawie pięć lat Cię nie widziałam. - odpieram i ruszam z
dziewczyną do wnętrza galerii.
- Racja. A jeśli
chodzi o nas... - zaczyna nerwowo nawijać pasemko swoich bladofioletowych
włosów na palec. - Znowu możemy się przyjaźć. - kończy, spoglądając na mnie
niepewnie.
- Naprawdę? To
wspaniale. - przytulam ją mocno. - Przepraszam, że nic wtedy nie zrobiłam...
Mogłam się za Tobą wstawić w wytwórni... - wypowiadam słowa szybko, nieco
niewyraźnie.
- Jest okay. Już
zapomniałam o tym co złe. - kładzie mi rękę na ramieniu. - Zawsze wiedziałam,
że jesteś spoko. - dodaje i otacza mnie ramieniem.
Uśmiecham się.
Wewnętrzne ja w końcu jest spokojne. Straciłam mamę, siostrę i chłopaka, ale
odzyskałam przyjaciółkę. Może jednak los nie jest dla mnie taki zły?
Scena z Brennanem wymiata!
OdpowiedzUsuńNo i proszę - Julia... Kto by się spodziewał.
Pozdrawiam i czekam co dalej :*